MARSite on-line | Star Wars Episode I - Starfighter
  -[ MARSite on-line ]-  

[Oficjalna strona gry Star Wars Episode I - Starfighter]


 
  Starfighter - recenzja
 
 
Starfighter to na pewno długo oczekiwany i godny następca przeboju z 1998 roku gry Rogue Squadron. Co prawda jest to przeróbka z konsoli, za pomocą której, firma LucasArts chciała się zrehabilitować po kilku wcześniejszych wpadkach. LucasArts już wcześniej kontynuował tą serię gier na PCeta wydając grę Battle for Naboo. Ta jednak okazała się zwykłym sequelem, który nie wniósł nic nowego i nie potrafił tak wciągnąć jak poprzednik. Starfighter to pozycja która wcześniej sprawdziła się na PlayStation 2 i tegoż samego twórcy spodziewali się po wersji na PCeta.

Fabuła


W przypadku Rogue Squadron wykonywaliśmy szereg misji (w tym historycznych znanych z filmów) w jakich wzięła udział elitarna jednostka Łobuzów. Tutaj mamy pewną fabułę, która związana jest z Federacją Handlową. Ale żeby nam urozmaicić, podczas gry wcielamy się w trzy różne postacie. Ich zmiana następuje w różnych okolicznościach, które są nam wcześniej przedstawiane w filmach. Te postacie niekoniecznie od początku są po tej samej stronie, ale ostatecznie łączy ich wspólny cel. Daje nam to możliwość oblatać różne maszyny (W Rogue Squadron wybieraliśmy sobie w hangarze odpowiednie maszyny do odpowiednich misji). W odróżnieniu od poprzedniej części, oblatujemy tylko jeden filmowy pojazd - myśliwiec Naboo (starfighter for Naboo), pozostałe są nowe. Mimo, że celem misji jest tylko niszczenie wrogich jednostek (podczas obławy na nas, obrony jakiejś placówki, ataku na konwoje, eskorty konwoju, itp.), w odróżnieniu od Rogue Squadron ich wykonywanie się nieco zmieniło. Konkretnie rzecz ujmując zmienił się miejsca ich wykonywania. W RS wszystkie wykonywaliśmy nad powierzchniami planet, księżyca (w tym nad znanymi planetami z filmów: Hoth, Tatooine, czy w Bespin), natomiast tutaj oprócz tego typu misji, będziemy latać w kosmosie (w polu asteroidów, na orbicie planet). Dodatkowo weźmiemy udział w ataku na stację bojową federacji, gdzie będziemy mieli okazję wlecieć do jej wnętrz, hangarów, a następnie zniszczyć jej reaktor (czyli finał epizodu I w naszym wykonaniu).

Grafika i wykonanie


Grafika, tak jak i nowe odcinki sagi jest bajecznie barwne. Pomimo tych fajerwerków, gra prezentuje się bajecznie. Lokacje są świetnie skomponowane, poczynając od treningu w kanionie (screen obok), poprzez bitwę w polu asteroidów, nad powierzchniami planet (włącznie nad polami lawy), oraz na orbitach planet. Wszystko naprawdę świetnie dopracowane pod względem modeli jak i tekstur. W odróżnieniu od Battle for Naboo widać, że autorzy spędzili nad nią więcej czasu oraz poprawili błędy. W kosmosie na prawdę czujemy się swobodnie, gdyż w zasadzie nie znajdujemy żadnych niewidzialnych granic oddzielających. Zostało to zaczerpnięte z innej znakomitej serii gier zapoczątkowanych przez X-Winga i niestety zakończonej znakomitym X-Wing Alliancem. Zresztą, to nie jedyne "zapożyczenia" z tej serii. Zrezygnowano tutaj z radaru (chociaż w X-Wingu były tylnie i przednia), ale dodano wyświetlacz, który pokazuje nam namierzony pojazd nieprzyjaciela. Skoro mowa o namierzaniu, to nie dość że jest to jest automatyczne [klawisz D] - namierza najbliższy cel ora zmożemy namierzać ręcznie - [klawisz X]. Należy też tu wspomnieć o strzałce (która sprawdziła się w wspominanym już X-Wing Alliece) pokazująca, w którą strona mamy lecieć, aby wziąć na celownik statek nieprzyjaciela. Cele można oczywiście zmieniać przyciskając odpowiedni klawisz. Pomimo zwrotu do klasycznych już gier, Starfighter jest bardziej dynamiczny, szybszy i prezentuje się bajecznie (tekstury, modele, wybuchy, wystrzały, itd.). Ciekawym dodatkiem jest zbliżenie (Zoom - klawisz [Q]), za pomocą którego możemy zobaczyć co się dzieje znacznie dalej i strzelać do celów, które są jeszcze daleko od nas.

Muzyka i dźwięki


Autorzy znają mój gust i po raz pierwszy w tej serii gier, są to autentyczne tracki Johna Williamsa (w formie WAVów) z pierwszej części filmu. O muzyce to wystarczy, gdyż każdy Fan wie co to oznacza. To samo dotyczy się oprawy dźwiękowe, która bazuje na bazie sampli wytwórni filmowe. Dialogi też są na wysokim pozie zrealizowane i charakterysyczne dla poszczególnych postaci/robotów. Jak zwykle nie będę na ten temat się rozpisywał, gdyż w przypadku LucasArts jak zwykle oprawa dźwiękowa wszystko ładnie uzupełnia, a muzyka podkreśla akcję.


OCENA PRODUKTU:
fabuła/pomysł : 5,5

wcielamy się w trzy postacie; liniowa; bez żadnego naciągania nawiązuje do pierwszej części filmu; krótka

muzyka : 6,0 -

muzyka Johna Williamsa; oryginalne tracki; symfoniczna; dobrze podkreśla akcję

dźwięk : 6,0 -

na wysokim poziomie, prosto z filmów

grafika : 6,0 -

rewolucyjna, płynna, bogate tekstury budujące różne światy; pojazdy dopracowane szczegółowo

wykonanie : 6,0 -

wzorowe, dużo szczegółów i dobrze dopracowane tekstury

innowacje : 6,0 -

świetne połączenie Rogue Squadron, z klasyczna już serią X-Wing Alliance

to coś : +0,5 -

wciąga

uwagi : -

szkoda, że jest krótka, ale mamy liniową fabułę, którą w przyszłości autorzy może wydłużą chociażby do długości X-Wing Alliance

Ocena końcowa : 6,4



[Powrót na poprzedni± stronê]  [Powrót na górê strony]


 
[poprzedni screen][nastêpny screen]


Copyright © 2001-2024 MARSite on-line | Cookie i Zasady ochrony prywatności.
Layout made by Kirtan Loor