MARSite on-line | RAPORT: Imperiada VII (18.09.2004)
  -[ MARSite on-line ]-  
 
  RAPORT: Imperiada VII (18.09.2004)
 
 

Imperiada VII: Wciąż w drodze....
[ew. Droga Bohaterów]

UWAGA. Stowarzyszenie filmowców amerykańskich informuje o tym, że raport ten osoby niepełnoletnie powinny czytać w towarzystwie i za zgodą rodziców.


(18 września 2004 – „Więzienna”, „Pizza Hut”, i inne miejsca – tekst: Lord Sidious, zdjęcia: mars)


Osoby dramatu:
Leonidas – w koszulce „Revenge of the Sith”
BSolar – w zupełnie nowym layoucie
Pijana WiedĽma – negocjator w szczególności cen
Jenth23 – proponująca udanie się do (Pizzy) Hut(ów)
Rusis – przeor zakonu Jedi Order
Calach – prezentujący własnego bitewniaka
Vengar – wiernie podążający za Calachem
Kim Bo – po raz pierwszy na spotkaniu
Agnes – wyjątkowo krótko
Misiek Ex Machina – yuuzhanin o tysiącu ooglithów (wyglądających tak samo)
mars – ze zwariowanymi pomysłami (jak polonizacja DF Mod) oraz ... aparatem cyfrowym
Darth Fizyk jako Sir Fizzik – spóĽniony i tym razem zajmował się rozbijaniem spotkania
oraz Lord Sidious – siejący zamieszanie, zarazę oraz piszący ów raport
Special Guest Star: Kierownik Alladin’s


Miejsce dramatu:
Łatwiej byłoby stwierdzić gdzie się akcja nie odbywała. Oficjalnie zaczęła się pod Alladin’s, zwiedziliśmy po drodze Rynek, browar Spiż, więzienie, Pizzę Hut, jakąś knajpkę francuską, Media Markt, Empik wraz z kawiarenką a także doszliśmy do Dworca Głównego PKP.

Przebieg:

W przeciwieństwie do poprzednich spotkań, to było przygotowane przez trzy osoby. Było to widać, gdyż przez większą czasu musieliśmy się tułać po Wrocławiu szukając miejsca na spotkanie. A plan był, acz uczestnicy go nie dostali do ręki, w dodatku mocno się z nim rozminęliśmy.

Przeczuwając najgorsze, czyli to, że Alladin’s nie wytrzymał kilku naszych poprzednich wizyt, udałem się wcześniej pod ów przybytek, by sprawdzić czy jeszcze stoi. Stał, tyle, że nie pub a Przeor Rusis z zakonu Jedi. Jak się okazało Alladin’s był zamknięty, w środku demontowano różne rzeczy, w tym wykrywacz „Gwiezdnych Wojen” a także radiator, motywator oraz obrazki przedstawiające sceny z Koranu (w tym tę, w której Iblis postanawia, że nie uklęknie przed człowiekiem). Wraz z Rusisem udaliśmy się wpierw do nowo otwartej tawerny, ale okazało się, że choć mają tanie piwo, musielibyśmy siedzieć na podłodze, bo stolików nie dało się połączyć, a w dodatku były małe. Wróciliśmy na Rynek, gdzie udaliśmy się do podziemi słynnego browaru Spiż. Piwo to jak stwierdził niegdyś wybitny znawca alkoholi i trunków alkoholopodobnych Andrzej Żyto „jest drogie i takie sobie”. Na szczęście było tam bardzo dużo miejsca i fajne duże stoły. Uradowani tą informacją wyszliśmy z piwnic, udając się przez wewnętrzne labirynty rynku rozglądając się za zapasowymi knajpami. Potem przez Empik (bo przecież przejście obok było za daleko) przeszliśmy do uliczek okalających Rynek. Przeszliśmy obok ulicy Więziennej, aż doszliśmy do pewnej francuskiej knajpy, która jak stwierdzili właściciele nie wiadomo kiedy jest otwierana. No i była zamknięta. Obaj udaliśmy się pod Alladin’s by czekać na resztę. Okazało się, że nie pojawi się Wielki Admirał twardy, którego zmogła choroba. Ponoć to była podagra. Potem ale już dużo potem, Misiek sobie przypomniał, że z twardym się nie przywitał, a jak się dowiedział, że admirał jest chory, chciał go odwiedzić i uleczyć swoimi łzami.

Wkrótce pojawił się mars, bóg antycznych (np. z 1990) i nowszych gier komputerowych LucasArtsu. Gdy już się z nim przywitaliśmy, znaczy po tym jak już poszła sobie policja, która dziwnym trafem kręciła się wokół Alladin’sa, jakby ktoś się poskarżył „o znów fani Orthanku/Star Treka/Pełnomocnika Sprawiedliwości przyszli”. Zaraz potem, ku naszemu zdziwieniu z knajpy Alladin’s wyszedł jakby nigdy nic Pijana WiedĽma. Oznajmił przy tym, że wynegocjował tam zniżkę. Po drodze znów się pojawiła policja. mars nie mógł wyjść z podziwu, że nie zgarnęli Lorda. Zwłaszcza, że miał w ręku nieprzyzwoitą gazetkę (Star Wars Insider) i mógł uchodzić za typowego sekciarza. Tym bardziej, że obok stał jeszcze Przeor Zakonu Jedi!

Z czasem zaczęli do nas dochodzić Calach, Vengar, BSolar (którego początkowo nikt nie poznał, być może dlatego, żeby wymusić na nim prawo pierwszego spotkania), Jenth23, a także Kim Bo i Agnes. Oboje z Jedi Order, po raz pierwszy na Imperiadzie, ale zdążyli się już zintegrować trochę z towarzystwem w czasie Alderaanu (nie z wszystkimi np. BSolara widzieli pierwszy raz, a w nowej skórce wszyscy widzieli go pierwszy raz. Misiek mu póĽniej poradził, żeby zamiast operacji plastycznych (jak golenie) używał ooglithów). Calach i Vengar próbowali robić ulotki reklamowe Jedi Order, ale Rusis zabronił słowami: „Nie róbcie ich zielonym mazakiem na papierze toaletowym!”. Niestety innych nie mieli.

Zaraz potem podjechał czerwonym samochodem właściciel Alladin’sa (albo tylko kierownik, w każdym razie ten, który dał zniżkę). Co ciekawe, zamiast poszczuć nas psami (ew. voxynami jak sugerował póĽniej Misiek) przywitał się z nami (w między czasie pojawił się Leonidas). Przeprosił, że niestety dziś musimy sobie pójść, ale stwierdził, że specjalnie dla nas wybudowali antresole, byśmy mogli lepiej w ludzi kulkami rzucać. Oczywiście o tych kulkach nie mówił wprost, wręcz sugerował, że na górze nie będzie świeczek, ale to taki drobny szczegół. Teraz zamkną nas na górze i reszta klientów będzie się czuła bezpieczniej, zwłaszcza jak znowu będziemy biegać z nożami. Okazało się także, że sam właściciel bardzo lubi fantastykę, a w szczególności SF, acz do Gwiezdnej Sagi nigdy nie miał jakiś specjalnych ciągot, ale kto wie, skoro będzie okazja, to chętnie to nadrobi. Podał nawet nam swój numer telefonu (można go już znaleĽć na wszystkich forach o SW i nie tylko), byśmy go informowali o naszych następnych imprezach (pewnie by w poniedziałkowej Wyborczej była informacja, że szukają nowej kelnerki). Pozwolił nam też obejrzeć nowe oblicze Alladin’sa. A potem się z nami pożegnał.

Zostawiliśmy kartkę, że idziemy do Spiża. I dokładnie o 12:30 czasu Imperialnego wyruszyliśmy w dalszą drogę. Przeszliśmy przez Rynek żegnając się po drodze z Agnes, a także ratując marsa przed tym, by nie wpadł niefortunnie do fontanny (myślał, że to toaleta publiczna i zaczął się śmiać). Minęliśmy też słynny pomnik Hrabiego Aleksandra Fredry pod którym to Józef Kiszka wraz z wiernym mu orangutanem .... (ale to już inna historia w dodatku sponsorowana przez gminę Borne Sulinowo -> Więcej).

Gdy otwarły się przede mną wrota (chyba zrobił to mars, albo ktoś inny), wszedłem w bojowym nastroju, prawie spadłem ze schodów (chciałem zjechać na tarczy, ale akurat nie miałem jej przy sobie) okazało się, że czeka nas całkowita zmiana planów. Tuż przed samym wejściem do sali, która była wielka i wcześniej przebadana, pojawił się olbrzymi kelner. Miał on trzy głowy, siedem rogów, dwa ogony i zionął ogniem (w wersji PG: miał dziwne wąsy i nieprzyjemny oddech). Zagrodził nam wejście stolikiem i krzyknął:
- Nie przejdziecie! (w wersji PG: przykro mi, rezerwacja)
Pomimo, że mogliśmy go pokonać, zabrakło nam admirała do dowodzenia bitwą. Problem był jednak taki, że gdybyśmy go zabili i tak byśmy musieli poszukać nowej knajpy, gdzie ktoś żywy mógłby nas obsłużyć.

Po wyjściu ze Spiża rozdzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna – obecnych na spotkaniu organizatorów czyli Lord Sidious i Rusis – poszli pod Alladin’sa, a resztę wysłaliśmy do szturmowania knajpy przy ulicy Więziennej (jest ona w budynku pierwszego wybudowanego we Wrocławiu więzienia i jednego z najstarszych zachowanych w Europie. Na dziedzińcu, gdzie niegdyś odbywały się egzekucje, obecnie stoją stoliki i czasem pojawiają się tam kelnerzy, a także wycieczki z NRD, RFN, Ugadny, Zimbabwe, Japonii oraz innych miast polski, a także szkolne z Wrocławia).

Nie wiemy jakim cudem tam dotarli, być może BSolar, Leonidas lub nawet mars albo Calach w ¦redniowieczu byli w tym więzieniu, ale nie chcieli się przyznać. Tymczasem my po drodze spotkaliśmy atakującego samochody Miśka. Łatwo było go wyczuć, ponieważ rozlewał za sobą amoniak. Cóż wraz z Rusisem nie rozumiemy niektórych obyczajów Miśka i innych Yuuzhan. Zmieniliśmy napis pod Alladin’s i udaliśmy się do tak zwanego Więzienia. [Uwaga mars twierdzi, że siedział wraz z Lordem w Więzieniu Stanowym Joliet, ale to już było po którejś kolejce piwa przyprawowego].

Gdy już ułożyliśmy sobie ławki i stoliki w Więzieniu, zaczął się koszmar. Okazało się, że trzeba powołać sąd kapturowy, znaczy koleżeński w sprawie Miśka. Otóż Lord do spółki z Fizykiem (nieobecnym jeszcze wtedy) przygotowali dowody świadczące o tym, że Misiek Ex Machina jest Yuuzhańskim prowokatorem, który wymusza na dyskutantach bronienie NEJ. Szefem Komisji ¦ledczej został Leonidas, a w jej skład weszli głównie proimperialni członkowie Impeirady i nikt z Jedi Order (Misiek próbował ich zastraszyć, dlatego nikt się nie zdecydował). Mało tego w procesie dowodowym, pokazano, że Misiek uważa Imperium za złe i następnie określa je mianem ... MASZYNY!! Zresztą w samej nowej ksywce ma już wyrzekanie się maszyn! Mało tego okazało się, że na okładkach książek Miśka jest dużo nawiązań do NEJ np. ooglith Kyle’a, spadający księżyc, Chewbacca nejowskim uśmiechem. Dodatkowo Misiek jako wzór książki, która jest wspaniała i nie ma w sobie nic z zepsucia moralnego jakie prezentuje sobą Nowa Era Jedi podał nam Kryształową Gwiazdę.
Misiek broniąc się połowę zarzutów zrzucił na Otasa, który jakoby mu celowo pozmieniał literki w książce np. zmieniając Tremayne na Trmayne (Yuuzhański szpieg w ooglithie imperialnego Inkwizytora), a także rozweselił Chewiego. Potem dodał, że reszta zarzutów jest absurdalna. W rezultacie ogłoszono Miśka winnym bycia Yuuzhaniem, a za karę musi do bractwa wprowadzić BSolara.

Potem zajęto się sprawami organizacyjnymi. Następne spotkanie odbędzie się 16 paĽdziernika w Alladin’s, ale w listopadzie wygląda na to, że będzie kilka dodatkowych (co najmniej 2) spotkań specjalnych. Jednym z nich będzie pewnie Szedariada 2004, a innym akcja w Media Markt, ale wszystko się jeszcze zobaczy. W każdym razie wybrano na ochotnika BSolara do prowadzenia wykładu. Niestety przy jego próbce po drugiej stronie stołu, mars, Calach i Vengar zasypiali. W dodatku, wbrew woli samego zainteresowanego, uzgodniono, że zrobi się u niego w weekend imprezę.

UWAGA!! FRAGMENT NAPISANY PRZEZ MI¦KA (trzeba mieć 18 lat lub więcej)

Turyści. Pojawiali się i znikali przez cały nasz pobyt na Więziennej. Prawdopodobnie pragnęli do nas dołączyć, ale wstydzili się zapytać. Już Leonidas chciał wysyłać im samolociki przełamujące pierwsze lody, ale szybko się okazało, że turyści boją się latać, więc uciekli.

KONIEC FRAGMENTU PISANEGO PRZEZ MI¦KA

PóĽniej rozpoczął się konkurs wiedzy o Jedi, przygotowany przez Rusisa. Był to ciężki konkurs, który po bojach (w końcu Yuuzhanie walczyli z Jedi) wygrał Misiek Ex Machina. Zdobył aż 12 punktów (max było 60). Drugie miejsce zajęła Jenth23 aka Sith Lady z 10 punktami, a trzecie Calach z 8. Leonidas z BSolarem zajęli ex quo ostatnie miejsce z wynikiem po 3 punkty. W konkursie wszystkich rozbawiło zdjęcie mistrza Ikrita, który świetnie by wyglądał na misji z Yodą. W każdym razie BSolar został fanem Kypa Durzona, a Leonidas Ikrita. Na pytanie, jak nazywało się dziecko Luke’a i Mary, ktoś odpowiedział: „Ricky Skywalker!” i dodał, że to była córka.

Następnie pojawił się Darth Fizyk, któremu zrobiono zdjęcie (podobno pierwsze w życiu). Fizyk jest przesądny i wierzy, że zdjęcia skracają życie. Przesąd ten był szeroko rozpowszechniony w czasie Pozytywizmu na Ziemiach Polskich wśród ludności wiejskiej, drobnomieszczańskiej oraz napływowej. Jak się okazuje jednak przetrwał. Ze względu na powyższą uwagę, Fizyk odmówił prowadzenia swoich części programu to jest od dawna przekładanej historii życia bohaterów Rebelii, opowieści Combine’owych, a także przeprowadzenia konkursu „Od przedszkola do Opola” [ew. „Od jabola do Opola”].

Misiek oczywiście zabrał się za niszczenie cudzych własności, bo przecież nie były żywe i malował Yuuzhan w ooglithach.

W tym momencie program się sypnął, ale z wojowniczymi ognikami w oczach i glinianymi nogami pod stołem, mars zdecydował się wziąć sprawy w swoje ręce. Początkowo delikatnie, ale potem coraz głośniej o mocniej zaczął opowiadać o projekcie Dark Forces Mod pod Jedi Academy i jego polonizacji, a także możliwych polonizacjach innych produktów Lucas Arts w tym archaicznych już dziś przygodówek. Misiek uznał, że granie w Dark Force Mod PL będzie obowiązkiem każdego członka Jedi Order, nie wiadomo tylko co na to Rusis. Co ciekawe mars usiadł naprzeciw BSolara, w dodatku stół był podłużny i prostokątny, a oni siedzieli dokładnie w jego najodleglejszych bokach i gadali, nie dając innym dojść do słowa. Dopiero interwencja – przesadzenie marsa – pozwoliło na jako takie dalsze prowadzenie spotkania.

Następnie odbył się turniej Gwiezdno-Wojennego bitewnika zrobionego przez Calacha we współpracy z Leonidasem. System ten oparto na D13 który jest kompromisem pomiędzy D6 a D20, dokładnie po środku drogi.

BSolar w między czasie pokazywał swój najnowszy nabytek filmowy „THX-1138”, który podobno nakręcił George Lucas. W każdym razie w nowej wersji filmu głównym bohaterem jest Jar Jar Binks.

mars opowiedział też kilka historii z życia wziętych, np. o tym jak zostać redaktorem Bastion, chcąc robić coś zupełnie innego. Niezgrabnie pojawiał się także temat Alderaanu 2004, ale jakoś wszyscy woleli popatrzeć z nadzieją w przyszłość, niż rozdrapywać przeszłość. Następnie Kim Bo, Calach i Vengar pożegnali się i poszli. W sumie Kim Bo zrobił to trochę wcześniej, ale w tym miejscu raportu lepiej pasuje. Co ciekawe, Calach z Vengarem pożegnali się dopiero przed wejściem do następnej knajpy, ale na oko to wszystko się zgadza.

Potem wszyscy zgłodnieli i udaliśmy się do Pizzy Hut. Co prawda mieliśmy poszukać innej knajpy, ale Jenth23 bardzo nalegała, bo się to z Huttami kojarzy. W końcu udało się przekonać resztę. Co ciekawe w knajpie tej było żarcie, acz trzeba było się o nie upominać. Okazało się, że Misiek ma problemy z używaniem widelców, które nie są żywe. Leonidas twierdził, że nie będzie jadł Yuuzhanina- jak określił pizzę, więc Misiek próbował rodaka pod stół wrzucić, by go uratować. mars słyszał, że na Imperiadach można rzucać w ludzi woskowymi kulkami, więc wraz z Pijaną WiedĽmą szukali świeczek, na próżno. Knajpę zostawiliśmy w stanie gorszym, niż zastaliśmy. Okazało się, że rozwaliliśmy solniczkę, zabrudziliśmy stół, złamaliśmy widelec (te które nie znikły w dziwnych okolicznościach, nieopodal szefa komisji śledczej) a także zbiliśmy szklankę. W między czasie potrzebna była interwencja Lorda Sidiousa, by kelnerka przyniosła pizzę. Wystraszona i podduszona Mocą uczyniła, to co jej kazano.

Potem organizatorzy (Rusis i Lord Sidious) rozmyli się. Reszta musiała zapłacić za jedzenie, a następnie wyszła przed restaurację i tam czekała na dwóch delikwentów, którzy jako jedyni znali dalszy plan. Okazało się, że to kolejne zagranie Lorda, tym razem wymierzone przeciw Rusisowi. Kuszenie Rusisa polegało na tym, by zakładać się co minutę czy pozostali uczestnicy będą czekać na organizatorów, czy może pójdą do domu, albo np. zapiszą się do Yuuzhan, co podobno proponował im Misiek, oczywiście perfidnie, mówiąc, żeby weszli na stronę bractwa i w zgłoszeniu wpisali głupoty dla jaj. W między czasie Pijana WiedĽma nie mógł się powstrzymać i wykłócał się o rabat.
W końcu wraz z Rusisem wyszliśmy tylnym wyjściem okrążyliśmy budynek i złapaliśmy zrozpaczoną i żegnającą się grupę. Nadzieją w odnalezienie organizatorów (już nawet nie planu, pieniędzy czy innych rzeczy które pozabierali) wygasła.
Zniknięcie organizatorów było jednak zbyt wielkim ciosem dla marsa, BSolara czy Pijanej WiedĽmy. Po zrobieniu sobie pamiątkowego zdjęcia z Lordem, Rusisem, Miśkiem, Fizykiem, Leonidasem i Jenth23 poszli do domu szybko je wywołać. Nie wiadomo jak to mars chce zrobić skoro ma aparat cyfrowy. Misiek miał żywy aparat, który pogryzł marsa.

Następnie po pożegnaniu się z grupą ¦widniczan (mars i Pijana WiedĽma) oraz BSolarem (który za tydzień będzie szukał nowego lokum), poszliśmy do knajpy, której nazwy nie odważę się tu wpisać. Pewnie dlatego, że była po francusku.
Tam w końcu zajęliśmy się poważną dyskusją starwasową. Na pierwszy ogień poszło życie erotyczne Generała Grievousa. Czy Generał będąc w praktyce Cymekiem (Cyborg to istota organiczna z mechanicznymi ew. elektronicznymi wszczepami np. mózgiem, Cymek to robot z biologicznym mózgiem) mógł molestować inne maszyny? Czy Grievous zaliczyłby automat do kawy, czy umówiłby się z pralką? Możliwe że uprawiał mobing w armii droidów Federacji. Czy w wersji PG-13 możemy się spodziewać namiętnej sceny pomiędzy Grievousem a C-3PO (tak namiętnej, że C-3PO sam by sobie wykasował pamięć z uwagi na to co przeżył). Potem porozmawialiśmy trochę o planie książkowym Amberu, tłumaczeniu MedStara, o Kevinie J. Andersonie, który został powszechnie uznany, za najbardziej kreatywnego twórcę w historii Sagi (drugie miejsce zajął Andrzej Syrzycki za neologizmy). Następnie porozmawialiśmy też o Pogawędkach w wersji filmowej, okazało się, że Sky przegrał nie tą kasetę co trzeba i dopiero po jakimś czasie się skapnął, że dorobił efekt miecza świetlnego do czegoś czego nie powinien. Sky był nieobecny, ponieważ rodzice wysłali go na obóz odwykowy, mając nadzieję, że odczepi się w końcu od Gwiezdnych Wojen, szemranego towarzystwa i zacznie żyć normalnie. Rozmawialiśmy też o tym, czy gdyby Obi-Wan został w korpusie rolniczym, to czy zapisałby się do PSLu czy do Samoobrony.

Następnie porozmawialiśmy o trylogii na DVD. Okazało się, że niektórzy (np. Lord) nie mają nic przeciw Haydenowi, ponieważ dla nich Powrót Jedi kończy się w chwili zdrady Vadera i zabiciu Imperatora. Dalej łzy nie pozwalają dostrzec już nic w obrazie, a w fonii Hayden nic nie mówi.

Potem poszliśmy do Media Markt, by dowiedzieć się po ile będzie trylogia i kiedy. Podobno już jest ale mają tylko „Ogniem i Mieczem”, ale „Potop” i „Pana Włodyjowskiego” mogą załatwić. Gdy spytaliśmy o Gwiezdne Wojny pani powiedziała, że „Mroczne Widmo” się skończyło, a na „Atak klonów” jesteśmy za młodzi, bo tam Padme całuje się z Anakinem. W zamian za to próbowała nam sprzedać „Nagi Instynkt”. Leonidas zdziwił się, że mają tam płyty z muzyką metalową. Misiek zdziwił się, że w ogóle mają płyty, bo jeszcze w tak wielkim (nie żywym) sklepie w życiu nie był. Misiek nauczył się też jeĽdzić po schodach ruchomych, a potem nabijał się z Fizyka, że ten nie potrafi.

Następnie pożegnaliśmy się z Jenth23 i Fizykiem i poszliśmy do Empiku by zapytać się o trylogię. Okazało się, że mają ją w pięciu tomach, choć ostatnio wyszedł szósty pt. „Łosoś zwątpienia” i że pierwszy tom – „Autostopem przez Galaktykę” jest podobno już ekranizowany, ale na DVD jeszcze się nie ukazał.

Dalej znaleĽliśmy miłą knajpę w Empiku, gdzie pogadaliśmy o sondzie (Azyl), Toszku (tam jest szpital psychiatryczny), Jeleniogórskich spotkaniach (okazało się, że Misiek poświęcił wszystkich uczestników Yum Yamce a następnie udał się na wystawę o Solidarności), o tym by w przyszłym roku pojechać na Castle Party do Bolkowa i pod zamkiem wsłuchiwać się w muzykę, a także kręcić fanfilm z masą statystów. Oczywiście nie mogło zabraknąć chwili wyznań. Misiek wyznał, że czuje się czasem młody i piękny, Rusis stwierdził, że podoba mu się „Pełnomocnik” (2 godziny póĽniej wyznał, że już nawet „Kryształowa Gwiazda” była 1000 razy lepsza), Leonidas opowiadał o samolocikach, a ja o tym jak wnerwiać i bluzgać na forum oficjalnej na Pablo Hidalgo albo Sue Rostoni.

A potem poszliśmy na dworzec, gdzie pod Miśka miał podlecieć żywy pociąg. Po drodze mijaliśmy Teatr Kameralny, Operę i nowość w naszym kulturalnym przewodniku po Wrocławiu – Operetkę. Z Rusisem próbowaliśmy wejść do drugiego Empiku, acz ten był zamknięty. W tym czasie Misiek przygotował żywy Yuuzhański słupek, który niespodziewanie napadł na Lorda. Zanim ten go złamał, zdążył go między innymi obślinić i obsmarkać.

Pożegnawszy Miśka staliśmy pod dworcem, i jakiś facet zaproponował nam gumę do żucia, ale nie chcieliśmy to wrzucił ją do kosza. Inny chciał od nas zapałki, do papierosa, ale niestety wszyscy mieli zapalniczki, więc nie chcieliśmy go rozczarować.
W ostateczną trójkę siedzieliśmy, znaczy ja siedziałem na straganie, zamkniętym, a Rusis z Leonidasem stali obok, i rozmawialiśmy o np. koszulkach, planach, konwentach itd.

Tuż przed 22:30 zakończyło się spotkanie. Trwało prawie 11 godzin, to nowy rekord (acz bez spania można wytrzymać więcej – przypis LS).

Powyższy tekst został napisany zgodnie z wytycznymi Imperialnymi w procedurze THX 1138, przez Lorda Sidiousa. Wykorzystano też fragmenty utworu lirycznego Miśka Ex Machiny, na cześć VII Imperiady, powstałego na zlecenie Sereny Butler.

Zdjęcia


Od lewej: Ręka Rusisa (prawdziwa, a nie sługus), Leonidas, zasłonięta przez ręce Miśka Jenth23, Calach


Jenth23, Misiek, Calach oraz tyły Rusisa i Kim Bo


Neowrocławianie: mars, Vengar, Pijana WiedĽma, Kim Bo, tył Calacha


Lord Sidious, został oddelegowany do innego stolika, bo przeszkadzał w spotkaniu


Flanelowiec Fizyk: „Bez dezintegracji, znaczy się zdjęć, proszę”


Kim Bo, Rusis, Leonidas, BSolar, Jenth23, żywe łapki Miśka, Calach


Bitewniak D13 Calacha, rzuca się tęperówkami


„Calach znasz te zasady?”


„Tak, gra się jak w Chińczyka, a jak zacznę przegrywać to wymyśli się inne”


Misiek, Leonidas, Fizyk i Jenth23 pod Pizzą Hut


Yeah! Mamy zniżkę (przynajmniej na napiwek będzie)


Hmm, czemu na tych monetach jest logo Imperium


Zbiorowe: BSolar, Rusis, Leonidas, Lord Sidious, Pijana WiedĽma, Jenth23, Misiek Ex Machina, Darth Fizyk


BSolara i żywy aparat Miśka, oraz martwy Rusisa


Grupówka: Rusis, Leonidas, Lord Sidious, Pijana WiedĽma, Jenth23, Misiek Ex Machina, Darth Fizyk, mars

Komentarze na temat spotkania można wyrażać / przeczytać tu: tutaj, tutaj, tutaj lub tu.

Konkurencyjna wersja raportu, tym razem wyjątkowo Yuuzhańska (a piszą, że to inni widzą wszędzie Yuuzhan, cóż widocznie dla piszącego to normalne widoki:P) znajduje się na stronie Jedi Order.



[Powrót na poprzedni± stronê]  [Powrót na górê strony]


 
[Bielski Fandom Star Wars]
[Star Wars: The Outer Rim]
[CorusCon]
[Strona serwisu filmowego.]

Copyright © 2001-2024 MARSite on-line | Cookie i Zasady ochrony prywatności.
Layout made by Kirtan Loor